Dzisiaj zarządza się wszystkim czym tylko się da: projektami, przedsiębiorstwami, ludźmi, finansami nawet ryzykiem i oczywiście czasem…
Powstała niezliczona liczba szkoleń, wykładów, książek, technik, które mają nauczyć jak trzeba efektywnie zarządzać czasem. Nakazują definiować cele, zadania, wyznaczać mierniki, priorytety i co najważniejsze trzymać się terminów.
Wystarczy odrobina determinacji i systematyczności, aby poznane techniki wcielić w życie. Szybko okazuje się, że udało się wygospodarować więcej czasu, który oczywiście można efektywnie wykorzystać. Lepsza organizacja, to większe pieniądze, satysfakcja, więcej czasu na hobby, odpoczynek, dla bliskich …
Często jednak jest zupełnie inaczej, po pracy / szkole brakuje energii na zadania ‚ważne i niepilne’, pojawiają się nieprzewidziane wydarzenia, znajduje się coś pilnego do zrobienia na wczoraj, albo po prostu coś co w trzeba w końcu zrobić. Zaplanowane terminy ulegają przesunięciu, pojawia się frustracja, zniechęcenie, spadek motywacji.
Dzieje się tak, ponieważ zarządzanie z definicji jest złożone, trudne, związane z ograniczeniami i regułami. Niewiele osób odnajduję się w tym wszystkim.
Jest jednak coś, co każdy może zrobić i to praktycznie w dowolnej chwili. Wystarczy zatrzymać się na kilka minut, wyrwać się z kieratu zadań, codziennej rutyny. Zrobić kilka głębszych spokojnych oddechów i zadać sobie pytanie ‚na co mam teraz ochotę?’. Jeżeli możesz, to zrób to na co masz ochotę lub zapisz w miejscu do którego często zaglądasz – przyda się później.
To tylko przykładowe pytanie, inne to np: ‚co jest dla mnie w życiu ważne’, ‚czy to co robię obecnie jest dla mnie korzystne’ itp.
Ćwiczenie jest proste, pozwala poznać siebie, a przede wszystkim wyrobić nawyk zatrzymywania się. Obie rzeczy są niezbędne do ‚świadomego spędzania czasu’, ale o tym niebawem.