Marketing dla leniwych

Utworzono: , przez: . Tagi: , , , .

zegarekLeżąc chory w łóżku, nie mając nawet sił na odpalenie laptopa i sprawdzenie poczty, włączyłem telewizor. W tym sezonie modne są reklamy z tzw. call to action (wezwaniem do akcji – o ile dobrze kojarzę).

Kup margarynę i jedz przez 6 tygodni, stosuj odżywkę do włosów przez 2 tygodnie, podejmij wyzwanie i stosuj nasz produkt przez 4 tygodnie. W jednym ciągu reklam (chyba 5 min) 4 były właśnie tego typu.

Cóż teoretycznie jest już wiosna, niedługo lato więc pewnie warto podjąć wyzwanie i kupić produkt X np. w celu odchudzenia się.

Ciekawostką jest to, że aby osiągnąć określone przez reklamę rezultaty trzeba nie tylko systematycznie używać produktu, ale należy również podjąć kolejne, mniejsze wyzwania i zrezygnować np. z diety bogatej w zły cholesterol, przejść na aktywny tryb życia itp.

Spece od reklam doskonale wiedzą, że człowiek z natury jest leniwy i skwapliwie tę wiedzę wykorzystują. Obiecują rozwiązanie codziennych bolączek za pomocą cudownych produktów. Hitem dla mnie jest żel pod prysznic o kuszącej nazwę ‚Free time’, albo dezodorant o nazwie ‚Stress protect’.

Slogany reklamowe już się oklepały, więc pora na rzucanie wyzwań.

Dobry marketingowiec z łatwością zagra na ambicji osobom, którym brak dyscypliny, wytrwałości i de facto pewności siebie. Rzuca małe wyzwanie (małe bo przecież te duże leżą po stronie systematycznie używanego produktu, który wszystko zrobi za konsumenta) i sprawdza rosnące słupki sprzedaży.

Tylko ludzie dokonujący zakupu pod wpływem reklamy mają jakiekolwiek złudzenia, że tym razem się uda. W końcu jedyną alternatywą jest systematyczna, mozolna, codzienna praca nad własnym nastawieniem, sposobem odżywiania się, czy zapewnieniem sobie chociażby minimum aktywności fizycznej. O czasie na to wszystko nie wspominając!

Wydam parę złotych, tym razem na pewno się uda.

Znajomi twierdzą, że się czepiam, bo skoro komuś to odpowiada, to czemu nie – jego pieniądze, jego sprawa. Może faktycznie po zakupie produktu X uda mu się zrzucić kilogramy bez efektu jojo, albo obniżyć ryzyko zawału, miażdżycy, choroby. Ale czy karmienie się złudzeniami przyniesie długotrwałe efekty?

Mawiają, że wszystko jest dla ludzi, marketing pewnie też…

Komentarze

    1. Dorota

      Reklama społeczna, to reklama „z innej beczki”. To reklama w swoim założeniu niekomercyjna, a więc taka, która nie pociąga za sobą „przymuszenia” do zakupu. Reklama społeczna sama w sobie zachęca swoich odbiorców do podejmowania wyzwań czy zmiany nawyków, ale bez namawiania do zakupu konkretnego produktu – przykładowo reklama „Pij mleko będziesz wielki!” namawia do spożywania mleka, ale już nie mówi, którego konkretnie, nie podaje marki, nie podaje nazwy producenta, a zostawia wybór konsumentowi. I tak sobie myślę, że nie ma sensu porównywać reklam społecznych z komercyjnymi. A odbiór tych ostatnich jest mocno subiektywny i zależny nie tylko od świadomości konsumenta, ale także od tego, czy jest targetem danego spotu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>